Zawód Inżyniera wybieramy z różnych powodów – nieliczni, bo się interesują lub nawet pasjonują jakąś dziedziną nauki, inni – przez przypadek i zrządzenie losu, a większość z Nas – kierując się rozsądkiem. Bo rozsądnym jest zdobyć „prawdziwy” zawód, żeby nie dołączyć do coraz większej ilości wykształconych osób z tytułem magistra dziedziny czy kierunku, którego nazwa oznacza tylko tyle, że zapewne dobrze bawiliście się pomiędzy dwudziestym, a dwudziestym piątym rokiem życia.
Wydaje się rozsądnym zdobyć wykształcenie inżynierskie, które kusi przecież obietnicą zabawnego rozwinięcia skrótu „mgr inż.”, czyli „możesz g…o robić i nieźle żyć”. Tytuł inżyniera, podparty dyplomem uczelni znanej w obszarze regionu czy kraju, powinien przecież to zapewniać.
Idziemy więc na studia pełni nadziei na szczęśliwą i wygodną przyszłość…
Niestety, już na pierwszym semestrze przekonujemy się, że program nauczania i system szkolnictwa niewiele się różni od tego, co spotkało Nas w podstawówce i w szkole średniej – następuje pierwsze rozczarowanie. Po dwóch semestrach studiów nabiera się wręcz przekonania, że zdobywa się tutaj mnóstwo wiedzy, której niewielką część wykorzystamy w swojej przyszłości….chyba każdy Inżynier tego doświadczył.
Takie obawy są oczywiście jak najbardziej słuszne, a niezbyt pozytywne informacje dotyczące: rynku pracy, roli inżyniera na nim oraz tego czy na Twoje potencjalne kwalifikacje jest zapotrzebowanie – mogą się także w Twoim przypadku spełnić lub nawet już się spełniły. Zwłaszcza, gdy tuż po studiach przyszło kolejne rozczarowanie i dotyczy ono Twojej pierwszej czy drugiej pracy – pracy, która bardzo często nie jest miejscem, w którym chciałeś/chciałaś się znaleźć lub jest miejscem, w którym znajdujesz się zbyt wcześnie czy ewentualnie – nie na tym etapie swojego życia.
To wszystko powoduje, że młodzi inżynierowie najczęściej mówią, że:
- Nie ma pracy po studiach.
- Pracodawcy wyzyskują.
- W tym kraju to ……..(wstaw dowolne).
- Jak już znajdziesz pracę, to za tak niską pensję, że nie było sensu iść i męczyć się, żeby zdobyć to „mgr inż.”.
- Na studiach nic mnie nie nauczyli, a moje wykształcenie jest nieadekwatne do wykonywanej pracy.
Brzmi to troszkę tak, jakby młodzi ludzie na początku swojego życia budzili się ze spokojnego snu i od razu kończyli je z postawą osób, które przegrały i poddały się.
To oczywiście nie do końca ich wina, ponieważ wychowujemy się w czasach, w których roztaczanie negatywnych wizji i chełbieniu im, jest wręcz religią. Niestety, społeczeństwo w ten sposób hoduje kolejne pokolenia ludzi kalekich i zależnych, takich którzy uważają, że coś z zewnątrz wpływa na ich karierę i życie. Nie zastanawiają się przez to, jak należy zaplanować karierę, a tym bardziej co zrobić, aby należeć do najlepszych w swojej branży.
Jeżeli to, co przeczytałeś/aś powyżej, dotyczy Ciebie i pragniesz zmienić swoją sytuację oraz chcesz należeć właśnie do tych „najlepszych w swojej branży”, to zadaj sobie pierwsze pytanie:
Czy mam świadomość w jakiej obecnie sytuacji jestem i jaka jest moja wartość rynkowa?
…..I zatrzymajmy się na chwilę przy wartości rynkowej….
Twoją wartość rynkową kształtują cztery czynniki:
- Nasza faktyczna wiedza.
- Umiejętności tzw. „miękkie”.
- Umiejętności sprzedania tego, co umiemy.
- Nasze kontakty i relacje.
Czynniki te mają wpływ na wartość rynkową wg poniższego wzoru:
Moja wartość rynkowa = Wiedza x umiejętności „miękkie” × umiejętność sprzedania tego, co umiemy × kontakty i relacje (*)
Jak zapewne zauważysz, nawet jeżeli Twoja wiedza (np. po studiach) ma maksymalną wartość, a nie zadbasz o pozostałe składniki powyższego wzoru, to Twoja całkowita wartość rynkowa będzie dużo niższa niż kogoś, kto jest przeciętny w każdym ze składowych tego równania(zwróć uwagę, że mamy tu iloczyn, a nie np. sumę).
Inżynier musi sobie zdać sprawę z tego, że na początku swojej ścieżki zawodowej daje tylko wiedzę zamiast umiejętności. A jeżeli tak jest, to najpierw musi zacząć pracować dla osiągnięć. W przeciwnym wypadku zostanie tzw. „knowledge worker”, czyli kimś podobnym do pracownika biurowego, tylko, że z jakąś „techniczną” wiedzą. Ten rodzaj Inżyniera jest spotykany coraz częściej i łatwo się” rozmnaża” na obecnym rynku pracy.
*jeżeli chcesz dowiedzieć się więcej o mojej ocenie kwalifikacji Inżyniera – zapraszam na wpis: Ocena kwalifikacji Inżyniera.
Gdy już zdobędziesz pewne osiągnięcia, to możesz rozpocząć ścieżkę ku temu, aby zostać jednym z najlepszych w swojej branży. Na początku tej ścieżki musisz zdać sobie sprawę z tego, że do osiągnięcia lepszego poziomu zawodowego potrzebny jest nowy wzorzec myślenia. To, co doprowadziło Cię tutaj – wcale nie musi się sprawdzić w dalszym życiu. Życie inżyniera i etos jego pracy, wymaga nieustannego podnoszenia kwalifikacji zawodowych i uczestnictwa w coraz to ambitniejszych zadaniach. Wiąże się to także, z jego rozwojem, relacjami i rolą społeczną. Ścieżka ta ani nie jest łatwa, ani nie jest przyjemna i wiedz, że wymaga wielu umiejętności. Jeżeli chcesz rozpocząć tę podróż, to odpowiedz sobie na pytania, które pokażą Ci Twoje braki:
- Jaki jest Twój obszar wpływu?
- Ili znasz menadżerów wysokiego szczebla?
- Ilu znasz tzw. „Otwieraczy drzwi” mających szerokie kontakty i dobra reputację.
- Zrób listę ludzi których znasz i których nie znasz, a powinieneś znać. Czy znam kogoś(nie musi być osobiście), kto może być moim mentorem?
- Czy jesteś pogodnym i pozytywnie myślącym człowiekiem?
- Czy jesteś osobą na której można polegać, także w tzw. „drobnostkach”?
- Czy posiadasz minimum umiejętności komunikacyjnych, potrafisz się w miarę klarownie wypowiedzieć lub zadać pytanie?
- Czy jest coś, co chcesz robić w tym zawodzie? Jeżeli tak, to jakich kwalifikacji Ci brakuje?
- Jakie jest najwyższe stanowisko inżynierskie w miejscu gdzie pracujesz i jakie największe rodzaje/zlecenia prac/projektów są dostępne na twoim rynku?
- Jakie są najwyższe uprawnienia lub w czym trzeba uczestniczyć, abyś był/a w elicie swojego zawodu?
- Zrewiduj swoje aktualne sposoby na podnoszenie kwalifikacji zawodowych. Może za dużo czytasz, a za mało masz praktyki lub odwrotnie?
- Czy przez ostatni rok lata brałeś/aś udział w coraz to ambitniejszych zadaniach?
- Od kogo mogę się uczyć w obecnej firmie?
- Czy potrafię oszacować i czy znam koszty prac, w których biorę udział?
Jeżeli Twoje odpowiedzi nie napawają optymizmem, to znaczy, że musisz zmienić sposób myślenia. Ludzie sukcesu poszukują sprzyjających dla siebie okoliczności, a jeżeli ich nie znajdują to sami je kreują. Jeśli Twój obszar wpływu lub kontakty są słabe, to musisz być odważny i zacząć działać. Jeżeli szukasz kontaktów – szukaj ich tysiące, jeżeli pukasz do drzwi – pukaj do tysięcy i tak dalej. Lepiej zacząć coś robić, bo stojąc w miejscu nic nie zmienisz.
Już klasycznym stało się powiedzenie pewnego Pana, że:
„Odwagi nie da się nauczyć – trzeba jej doświadczać”.
W tym miejscu czas na pewne moje blogowe uzewnętrznienie, ponieważ często dostaję wiadomości ws. tego co sądzę o „rozwoju osobistym”.
Jak zapewne ktoś zauważy, pojawiające się w moich wpisach hasła, idą czasami w linii z powszechnie panującą modą na tzw. „rozwój osobisty”, jednak stanowczo podkreślam, że poza pewnymi wyjątkami, całą otoczkę tego „rozwoju” uważam jedynie za szkodliwą modę i sposób na wyciąganie pieniędzy za informacje i rzeczy, które są powszechnie dostępne i znane od wieków za totalną darmochę, a zawartą w np.: mądrych książkach(np. literatura grecka), religii(np. Biblia), w szczerym feedbacku od żony lub kumpla. Jedynie co ta moda i wszelacy „guru rozwoju” wnoszą w Nasze życia, poza ew. drenażem portfela i psychiki(jeżeli pójdziesz za ich radami), to pewne dobrze brzmiące zdania czy hasła. Jest takie przysłowie, że nawet głupi czasem powie coś mądrego – czasem mogę to być ja, a czasem jakiś cwany lis, co robi z siebie samozwańcze guru w jakieś dziedzinie. Nie ukrywam, że czytałem całkiem sporo w tym temacie oraz ciekawiło mnie to i mam wyrobioną bardzo negatywną opinię o osobach i publikacjach w tym temacie, bo niezależnie od tego, co mówi/pisze ta bardziej lub mniej znana „osobowość”, to są to zwykli naciągacze, którzy nic wartościowego w życie Inżyniera nie wniosły, a już na pewno nie sprawiły, że nabywa on od tych farmazonów jakiejkolwiek umiejętności. Kiedyś sprzedawało się mowę ciała i asertywność, teraz sprzedaje się inne rzeczy, które są obecnie w modzie.
Jak coś mi się podoba, to czasem używam – być może dlatego, żeby poczuć się takim mądrym jak autorzy:). Jako Inżynier muszę przecież cały czas podnosić swoje kwalifikacje, być na bieżąco ze swoją techniczną jak i tą „nietechniczną” wiedzą. Ale podkreślam raz jeszcze, że nie identyfikuję się z tą modą i uważam za szkodliwą.
………No i jest jeszcze tzw. „Coaching”.
Coaching jakieś umiejętności(jak ktoś by chciał z czegoś takiego skorzystać) w zasadzie łapie się w to samo, co napisałem powyżej, bo 99% przypadków przekazuje jedynie wiedzę, zamiast właśnie umiejętności, co moim(i nie tylko moim) zdaniem tzw. coachingiem po prostu nie jest. Pozostały 1% „kołczów”, są to osoby, które szkolą „grube ryby” za poważne pieniądze, dając im w zmian jakaś muzealna korzyść. No, ale ani ja, ani zapewne Ty, do tych „grubych ryb” się nie zaliczamy, a tego 1% „prawdziwych coachów” nie znajdziesz na YouTube i blogach(poza kilkoma wyjątkami), a już z pewnością nie zajmują się oni sprzedażą oni tzw. „eventów”, sekretów bogactwa, sekretów podrywu i innych cudów. Nie organizują także „wyjazdów medytacyjnych do puszczy w celu odnalezienia siebie i swojej pasji” za jedyne 3500-10000 zeta/weekend oraz nie chwalą się na każdym kroku jacy to oni są wyjątkowi, że mają kasy jak lodu albo, że mówią w 100 językach. Osoby, które proponują rzeczy wymienione powyżej kreują i mataczą, bo chcą jedynie zarobić na naiwności, być może całkiem fajnych, tylko pogubionych nieco ludzi i budzi to we mnie odrazę.
….O szkodliwości tzw. „rozwoju osobistego” postaram się kiedyś coś napisać.
Ale podsumowując dzisiejszy wpis.
Gdy coś zaczyna się dziać w Twoim życiu – warto zadawać sobie takie pytanie:
„ A co jeśli to wszystko co mówią lub to, co wydaje mi się, jest nieprawdą? – Że jest zupełnie odwrotnie?
Że w temacie tego artykułu – realną rzeczywistością nie jest to, co wszyscy mówią lub co ja myślę, ale jest nią to, że(uwaga zaś czuć woń „rozwoju”):
- Pieniądze na Twoje podstawowe potrzeby przychodzą łatwo i szybko, jeżeli jesteś w miarę inteligentną osobą.
- Łatwo znaleźć satysfakcjonującą pracę.
- Mój dyplom, uprawnienia, języki i certyfikaty to nie wszystko.
- Na świecie jest mnóstwo osób, które chętnie pomogą, bo pamiętają jak zaczynali, ale do tego trzeba zmienić swoje podejście.
- Nie trzeba być „supermenem”, aby być najlepszym w swojej branży – wystarczy być dobrym i miarę świadomym swoich możliwości człowiekiem, dbającym o relacje i szanującym interesy obu stron.
Zdaję sobie sprawę, że wielu z Nas nie jest pewnych, co chce w życiu robić lub czy chce na pewno być Inżynierem, ale prawda jest taka, że jesteś tu i teraz – nawet, jeżeli za 3-lata nie będziesz pracował jako Inżynier, to zdobyte kwalifikację pomogą Ci szybko wyrobić sobie markę i umiejętności w innym zawodzie. Zawód Inżyniera jest najbardziej wykwalifikowanym stanowiskiem, z najszerszym spektrum wiedzy. W zasadzie, to Inżynier zdobywa kwalifikacje uprawniającego do wykonywania wszystkich innych zawodów – chyba żadna inna profesja na to nie pozwala. Zauważ, że na przykład wielu znanych ludzi biznesu, było wcześniej Inżynierami.
Zatem do dzieła koleżanki i koledzy!