W tamtym roku opisałem w tym wpisie jak organizować sobie pracę oraz popełniłem kolejny wpis pt. „Planowanie pracy”. Niedługo potem zacząłem używać pewnego ciekawego narzędzia, którego sposób zastosowania i recenzję przedstawię Wam dzisiaj. Czemu chcę go Wam przedstawić? Ano temu, że sam go używam.
Jeżeli przeczytasz wspomniane wyżej wpisy, to zauważysz, że dotychczas prowadziłem co najmniej dwa zeszyty plus kalendarz – moim zdaniem o co najmniej jeden zeszyt za dużo, a jako że jestem człowiekiem wygodnym, to lubię wszystko sprowadzać do najprostszej formy. Wtedy zaświeciła mi w głowie idea, że przydałoby się połączyć chociaż dwa zeszyty w jeden i do tego mieć kalendarz – podejrzewałem, że pewnie ktoś już coś mądrego w tym temacie wymyślił, więc wrzuciłem w wyszukiwarkę odpowiednie hasło i tak trafiłem na wynalazek Pana Rafała Mirkowskiego. Jak się uda, to opisze w kolejnym wpisie jak praktycznie stosuję Multiplaner w wersji „3planer”, ale teraz do rzeczy.
Z Panem Rafałem kontakt nawiązać było bardzo łatwo i jak sam odpisał:
„….że(Multiplaner) powstawał powoli i z potrzeb zajętego człowieka, który chciał mieć porządek w głowie i na biurku”.
Prosił mnie także, abym nie szczędził uwag, zarówno pozytywnych jak i tych negatywnych. Na początek pozwolę zacytować sobie kilka informacji i przedstawić w formie filmików, jak używa się Multiplanera, a potem przejdę do mojej recenzji.
Jak powstał Multiplaner?
Od wynalazcy:
„Multiplaner to ”polska myśl techniczna” i jestem jego twórcą.
Powstawał samoistnie jako odpowiedź na potrzeby zajętego człowieka, który musiał sprostać codziennym zadaniom.
Używam go i modyfikuję od 1995 roku. Na początku to był zwykły zeszyt w kratkę, który przeciąłem i na bieżąco, całkowicie bezwiednie przekształcałem, aż do dzisiejszego wyglądu.
24 grudnia 2009 roku po wigilii zdarzyło się!
Doświadczyłem, czegoś co zdarza się bardzo rzadko, może nawet tylko raz w życiu.Wtedy w mojej głowie zrodziła się myśl, że skoro „przecięty zeszyt” pomaga mnie, to może innym też pomóc i tak wszystko się zaczęło.
Po bezskutecznych poszukiwaniach w internecie uświadomiłem sobie, że nikt tego jeszcze nie wymyślił i rozpocząłem procedury patentowe w Polsce, w Unii Europejskiej oraz innych krajach.
Po dwóch latach otrzymałem Prawa z Rejestracji Wzoru Przemysłowego. Ochrona patentowa dotyczy wyglądu i budowy fizycznej przedmiotu, a nie treści czy grafiki. Obejmuje wersję papierową i elektroniczną.
Równocześnie komercjalizowałem pomysł i produkowałem kolejne wersje i typy. Tak powstał 2planer, 3planer, notery i 2booki.”
Co to jest Multiplaner?
Tutaj posłużę się filmikiem:
Jak używać Multiplaner’a?
Tutaj również obraz więcej wart niż tysiąc słów. Dwa filmy, które pokażą jak np. go wykorzystać:
…. bardziej amatorsko:
Moja Recenzja.
Jak już wspomniałem na początku, to szukałem narzędzia, które połączy kilka rzeczy w jedno. Niewątpliwie Multiplaner spełnił swoje zadanie w tej kwestii. To oczywiście było najważniejsze kryterium przy podjęciu decyzji o jego zakupie, ale nie jedyny warunek czy coś się sprawdza na dłuższą metę w Życiu Inżyniera czy też nie. Jest przecież mnóstwo narzędzi elektronicznych, które są piękne i fajne, ale bez pracy u tzw. „podstaw”, nie spełniają one ostatecznie swojej roli, np. kiedy rozjeżdża Ci się systematyczność lub gdy na gorąco pojawia się problem w twoim zadaniu(budowa, awaria, błąd, projekt, program, zlecenie, montaż, uruchomienie).
Praca i życie każdego Inżyniera ma wiele wspólnego z tzw. filozofią „Multiplanowania”, co w połączeniu ze zjawiskiem permanentnego przeciążenia obowiązkami może prowadzić do wypalenia zawodowego, a także innych znacznie poważniejszych problemów. Musimy zatem mieć sposoby i wyposażyć się w narzędzia, które podniosą jakość naszego życia. Żeby takie narzędzie było skuteczne, to musi zarówno w życiu osobistym jak i w pracy zawodowej Inżyniera spełniać kilka warunków:
a). Być narzędziem prostym i szybkim w obsłudze, a także uniwersalnym.
b.) Zapewniać najwyższą jakość i odporność na warunki pracy.
c.) Być łatwo dostępne i powtarzalne.
d.) Rozwiązywać dany problem, wypełnić go w całości i być użytecznym.
Ad. a.)
Korzystanie z Multiplanera wchodzi w krew i to mi się naprawdę podoba. System jest prosty i można go modyfikować w zależności od zadania i własnych chęci. Nie każdy jest w stanie być tzw. „Process Nazi” i nawet jeżeli Multiplaner wykorzystasz jedynie jako kalendarz, to i tak dobrze – masz do tego prawo. Ja lubię mieć w ręce „coś fizycznego”, kocham papier, pomimo tego, że piszę brzydko oraz czasem bez ładu i składu(z czym walczę pisząc m.in. tego bloga) tp inaczej nie umiem. W dodatku jak czegoś nie zapiszę, to zapomnę, więc Multiplaner jest jakby dla mnie stworzony.
W środku nic bym nie zmienił – stron jest wystarczająco, bardzo podoba mi się kieszeń na ostatniej stronie i mocna gumka. Wiadomo, że Notatnik czy sketchbook mógłby mieć więcej stron, ale to miałoby wpływ na koszty – jednak zapewniam Was, że miejsca jest w nim więcej, niż może się początkowo wydawać……. ale o tym później.
Jedyna wada wynika po prostu z tego, że jest to papier, a nie program komputerowy. Brak zestawień wszystkich zadań i brak podsumowania danych. Trzeba mieć chęć „kartkować” – tzw. przegląd zgromadzonych danych czy przegląd zadań tygodnia/miesiąca/roku może kogoś zniechęcić – dla mnie to nie stanowi problemu i są na to sposoby, żeby sobie z tym poradzić, ale dla osoby, która nie potrafi skutecznie wyznaczyć i asertywnie bronić swojego czasu poświęconego na planowanie – może być to niezłe wyzwanie.
Ad. b.)
Jeżeli chodzi o jakość i odporność, to była ona testowana w ekstremalnych warunkach – budowa – 4 pory roku – zmienne warunki: brud, błoto, deszcze, śnieg, temperatura, kurz i liczne „przypadkowe” upadki. Wszystkie główne elementy takie jak: okładka, papier, zawartość, gumka do spinania(dla mnie bardzo ważna, bo do niej łapię długopis), sznurki do zakładek – wszystko bardzo dobrej jakości i przez cały okres nic się nie psuje.
Jedyna wada jaka się ujawnia dość szybko, to grzbiet. Wygniata się, a potem przeciera(zdjęcia). Naprawdę miałem stracha, że nie wytrzyma nawet pół roku – o dziwo potem ten proces ustaje i to wcale nie z tego powodu, że zacząłem o niego bardziej dbać – wada dotyczy też tegorocznego egzemplarza. Oczywiście brzydko on wygląda jak musisz potem ubrać garnitur i pójść na spotkanie. Pomyślałem, że mój ulubiony kolor, w którym jest dostępny Multiplaner(czerwony-super, że jest) też nie pomaga, więc w tym roku kupiłem czarny, ale niestety brudzi się tak samo – wina więc charakteru pracy.
A tak wygląda tegoroczny:
Ad. c.)
Dostępność i powtarzalność jest jak najbardziej w porządku. Widać, że jest to już produkt skończony i dystrybucja jest na odpowiednim poziomie.
Należy pamiętać jedynie o tym, że warto wcześniej zarezerwować sobie egzemplarz(kalendarz leci od Października poprzedniego roku), bo obowiązują limity produkcyjne, a nie mieć kalendarza, gdy rozpoczyna się pierwszy dzień nowego roku – to nic fajnego. Zwłaszcza, że trzeba przecież przepisać rzeczy z poprzedniego kalendarza….a to zajmuje czas.
Jedna uwaga – w czarnym planerze sznurki służące do zakładek, są tego samego koloru – wolałbym, tak jak w czerwonym – żeby ich kolory były różne.
Ad. d.)
Najważniejsza ocena – spełnia swoje zadanie, jest użyteczny i polecam go! Zrezygnowałem kompletnie z jednego notatnika. Oczywiście przy grubych zadaniach muszę mieć ekstra jeden zeszyt, ale służy mi jako rozszerzenie tego, co mam w Multiplanerze. Najbardziej podoba mi się połączenie prywatnych spraw z zawodowymi w jednym miejscu. W ten sposób pamiętam, że szalony pęd od zadania do zadania to recepta na frustrację, zniechęcenie i wyczerpanie, a nie właściwe zarządzanie sobą w czasie.
Jeżeli chodzi o pojemność – może się wydawać się, że jest w nim mało miejsca, ale to tylko złudzenie – na początku zapisy prowadziłem ostrożnie, a po paru miesiącach okazało się, że naprawdę jest inaczej – jest naprawdę OK i miejsca jest wystarczająco dla celu, któremu służy Multiplaner. Resztę musi się ogarniać jakimś „Issuelogiem”, archiwum, pozostałymi dokumentami i elektroniką.
Najważniejsze, że wreszcie mam jedną rzecz, która stanowi podstawę mojej pracy i gdy rozszerzysz jego funkcjonalność o wspomaganie programami elektronicznymi typu: Kalendarz Google, Keep i jakaś chmura z plikami do edycji dla wszystkich, to budujesz całkiem zgrabny system zarządzania swoim czasem.
Jeszcze raz polecam.
P.S. A jeżeli lubisz elektronikę w podobnym wydaniu, to polecam dwa: Trello oraz Basecamp.