Samotność w delegacjach

„Samotność nie ma nic wspólnego z brakiem towarzystwa”

Dziś będziemy rozmawiać o samotności związanej wykonywaniem zawodu Inżyniera lub jakiegokolwiek innego, którego specyfika wiąże się z dłuższą czy krótszą rozłąką od rodziny czy przyjaciół. Osoba decydująca się na wyjazd jest postrzegana, jako strona aktywna i krzywdząca – chcąca wyjazdu. O samotności mówi się w przypadku osób „zostawianych” – rzadko tych, które wyjeżdżają, a uczucie samotności przecież dotyka obie strony.

W Życiu Inżyniera, w życiu każdego z Nas, pojawiają się szanse na duże zlecenie, projekt czy po prostu okazja na popchanie swojej kariery do przodu – zarówno pod względem finansowym jak i dla zdobycia doświadczenia zawodowego. Często decydujemy się na dłuższą/krótszą rozłąkę albo na wielogodzinne dojazdy, bo bilans zysków i strat przemawia za rozdzieleniem z bliskimi. Większość takich decyzji jest poprzedzona dokładnym analizowaniem, rozmowami i wizją tego „kiedyś”, czyli przyszłości. Po tym wszystkim wydaje się, że decyzja o delegacji/wyjeździe czy pracy wymagającej długich dojazdów, jest podjęta świadomie i w pogodzeniu się ze wszelkimi niedogodnościami.

Jest jednak uczucie, którego siły nie jesteś w stanie przewidzieć, na które każdy z Nas ma inną odporność i którego dopada ono w różnym czasie, a jest to niedoceniana siła samotności. Jedna osoba zacznie odczuwać jej konsekwencje po dwóch dniach – inna zaś po pół roku, ale jedno jest pewne – przyjdzie moment, w którym to uczucie spowoduje, że:

  • zrobisz coś głupiego,
  • przestaniesz o siebie dbać,
  • zaczniesz wydawać pieniądze, po to żeby zapomnieć (używki, imprezy itd.),
  • stracisz cel,
  • będzie chciało Ci się wyć po powrocie z pracy,
  • zaczniesz sobie zadawać pytania, których sobie nigdy nie zadawałeś(co akurat czasem jest dobre),
  • pieprzniesz tym wszystkim.

Na początku motywacja i cel, któremu służy delegacja/wyjazd czy praca na „dużych dojazdach”, przykrywa Nam konsekwencje samotności, braku bliskości, braku akceptacji czy barku wsparcia.

Delegacja to najczęściej wejście w cykl: praca-pokój hotelowy-drink-sen. Dla nikogo nie jest to naturalne, bo nie jesteś maszyną. W pewnym momencie zaczniesz potrzebować nie tylko celu zawodowego(pieniądze/doświadczenie).

Z nudów ludzie robią głupie rzeczy, więc z nudów możesz zacząć myśleć, ale najczęściej w durny sposób(„coś mi się od życia należy”, „brak mi wsparcia”, „po co to?”). Pamiętaj także – w życiu ostatecznie zdecydują Twoje priorytety, więc poco robić coś wbrew sobie?

Jakie mogą być konsekwencje nie bycia sobą? Może takie:

  1. Popadniesz w marazm, przestaniesz o siebie dbać i zrezygnujesz, czyli wyjazd Ci nic nie da poza zmarnowanym czasem;
  2. Zaczną się wyjścia z współpracownikami dla zabicia czasu lub balangi, po których pozostanie poczucie bezsensu. Da to początek coraz rzadszym kontaktom z bliskimi – zapomnisz o wieczornym telefonie do dziecka/żony/męża, a zaczniesz mieć tak wiele wspólnego z kolegą/koleżanką z pracy – na końcu tej drogi masz potajemne życie pełne kłamstw – płytkie, nic warte – epizod w życiorysie, poprzeszywany głupimi decyzjami.

………i cóż……….po czasie stwierdzasz, że nie jesteś tą samą osobą sprzed wyjazdu/kontraktu. Odpowiedz sobie – chcesz być gorszą, czy lepszą wersją siebie?

Dla większości z Was, delegacja wiąże się z dużymi odległościami uniemożliwiającymi powrót na noc do domu, ale delegacją może być też praca wymagająca codziennych dojazdów w odległe miejsce pracy(co dotyczy często Inżynierów). Tu również pojawiają się te same zagrożenia samotnością, bo przychodzenie i „padanie na twarz” w domu, powoduje uczucia odosobnienia i braku zrozumienia przez bliskich.

Wróćmy zatem do głównego problemu. Co robić na delegacjach, aby samotność nie spowodowała, że popełnimy jakieś głupstwo?

Najważniejsze – to żyj! Uznaj to za przeprowadzkę i okazję dla swojego rozwoju mentalnego czy fizycznego oraz za świetną szansę na zbudowanie nowych znajomości czy poprawę relacji ze swoimi bliskimi, którzy są przecież tak daleko. Tak więc:

  1. Nie wpadaj w cykl: praca-pokój hotelowy-drink-sen, tylko zainteresuj się nowym miejscem zamieszkania.
  2. Przeprowadziłeś się, więc zachowuj się jak po przeprowadzce: dowiedz się gdzie rano dają świeże pieczywo – zacznij zwiedzać – poznaj tutejsze zabytki, interesuj się lokalnymi wydarzeniami.
  3. Zapisz się na rzeczy, których chciałeś zawsze spróbować – kursy tańca, nauka języków, siłownia itd.
  4. Pisz z bliskimi, dzwoń, wrzucaj zdjęcia – opowiadaj im co robisz – niech nie będą to rozmowy „o dupie Maryni” – myśl w kategoriach – „naprawiam relacje” – to naprawdę ciężki okres, a takie nastawienie da Ci odpowiednią motywację. Zachowaj regularność codziennych kontaktów – wpisz to w kalendarze i „przypominacze” – z czasem będzie naprawdę trudno utrzymać tę regularność.
  5. Poznawaj miejscowych – sprzedawcy w sklepach(w końcu widzicie się codziennie), ludzie z kursów, na które się zapisałeś . Nie trzymaj się tylko znajomych z pracy!
  6. Rób sobie wycieczki.
  7. Ucz się języka!
  8. Stroń od imprez i używek.
  9. Pielęgnuj swoje hobby,
  10. Działaj!
Odbieram telefon i wypełnia się pokój miłością

Dzięki powyższym, uda się stłumić uczucie samotności i nie zaliczysz dołka lub nie zrobisz głupot. Dopiszę jeszcze jedną radę:

„Jeżeli jest Ci źle lub jeżeli masz wątpliwości co do wyjazdu, to informuj o tym –  ludzie, przełożeni, przyjaciele powinni poznać Twoją sytuację i Twój punkt widzenia(nie mylić ze zrozumieniem)” 

Mój kolega, mający firmę przeprowadzającą eksploatację i rozruchy zakładów energetycznych, opowiedział mi anegdotę, którą się z Wami podzielę:

„…. Kontrakt w ……….(Niemcy), przedłużał nam się niemiłosiernie – wszystko szło źle. Z dziewięciu miesięcy zrobił się rok – potem – jeszcze dwa miesiące. Po roku chłopaki byli już w naprawdę kiepskim stanie i wyjście do baru nie wystarczało. Młody(Ja), powiem Ci co zawsze jest dla mnie sygnałem ostrzegawczym, że ktoś ma dość…..Nie picie, nie balangi, ale to, że albo gościu przestawał ze wszystkimi rozmawiać i zamykał się w pokoju po pracy, albo to, że zaczynał się rozglądać za babami takiej urody oraz zachowania, że kijem byś w życiu nie tknął – WTEDY DOSTAWAŁ ODE MNIE NAKAZ POWROTU DO DOMU NA TYDZIEŃ – NIKT NIGDY SIĘ NIE SPRZECIWIŁ, GDYBY TAK ZROBIŁ TO STRACIŁBY U MNIE PRACĘ.”

Samą pracą nie uciągniesz, o czym przekonała się też jedna Pani Inżynier:

„…Dojeżdżałam 1,5-ej godziny, do tego spotkania i sterowanie projektem. Z domu wychodziłam o 6:00, wracałam o 18:00 – Mąż i  nastoletnie dziecko w domu – taki mieliśmy układ. Pieniądze były naprawdę dobre, ale kazało się, że nie wszystko było ok. Mąż oczekiwał, że po przyjściu zamienię się w Panią Domu, a ja po prostu chciałam odpocząć. Zaczęły się pretensję, a sytuacja rodzinna przytłaczała mnie jeszcze bardziej niż problemy w pracy. Brakowało mi przestrzeni, wsparcia rodziny i miałam dość. W zasadzie w ostatnim momencie opanowałam się i zaczęłam dbać o siebie oraz próbowałam wygarnąć troszkę wolnego czasu. Zapisałam się na jogę oraz siłownię – to chyba spowodowało, że wytrzymałam do końca Kontraktu. Niestety relacje z mężem były przez cały Kontrakt fatalne”.

Teraz  zastanówmy się – czy tak naprawdę samotność nie krąży zawsze wokół Nas – chwytamy się celów, ambicji, potrzeb czy samorealizacji, a zapominamy o sobie – wtedy ona właśnie Nas dosięga. Ktoś kiedyś powiedział – bycie liderem, przewodnikiem lub przywódcą, wiąże się z samotnością. Ja się z tym zgadzam, jednak brakuje mi zdania: „że kiedyś z powodu tej samotności można pęknąć”.

Żyjemy w czasach, w których pojawiły się słowa:  „emigracją zarobkowa(*)”, „samorealizacja(*)”, „kariera(*)”, „w tym kraju nie da się żyć(*)”, „konsumpcjonizm(*)” – słowa te powinny zawierać tzw. „gwiazdkę(*)”, jak w reklamie albo przy umowie z bankiem – Ja ją dodałem:

(*) – Pojęcia te zawierają potencjalne ryzyka i korzyści, które należy przeanalizować przed obraniem takiego kierunku. Wiążą się one z następującymi pojęciami: samotność, bogactwo, eurosierota, nowe perspektywy, rozwód, nowe życie, ucieczka, zmiana, zdrada. Uprasza się słuchać swoich wewnętrznych potrzeb i priorytetów, a nie wpływów z zewnątrz.